![Forum Nasza Sawanna Strona Główna](http://oi44.tinypic.com/28a8aid.jpg) |
Nasza Sawanna Forum o Królu Lwie :)
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Safari Paranoja El leon loco
Dołączył: 27 Lis 2006 Posty: 1573 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Z domu bez klamek (uciekł)
|
Wysłany: Wto 8:11, 27 Lut 2007 Temat postu: Wielki upadek człowieka |
|
|
Trybut dla zespołu Narnia i ich płyty ,,The Great Fall Of Man"
Wielki upadek człowieka
Księżycowe światło nadawało zagubionej gdzieś pośród lasów Ziem Południowych polanie nieziemski wygląd, jakby wyjęty wprost z bajki.
Pośrodku łąki grupka strzygoni tańczyła nieświadoma, że ktoś ją obserwuje.
Kilkanaście metrów dalej, na ambonie, Christian podziwiał ich zwiewne kobiece sylwetki przez ciężką, wojskową lornetkę. Spojrzał na zegarek i westchnął. Czas meldunku. Odłożył lornetę i połączył się z bazą przez krótkofalówkę. Rozległo się staccato trzasków i pisków.
- Baza obserwacyjna Orion. Zidentyfikuj się. Odbiór.
- Obserwator 018 zgłasza meldunek. Sytuacja bez zmian. Strzygonie tańczą już czwartą godzinę bez przerwy. Możliwe, że obchodzą któreś ze swoich świąt. Odbiór.
- Przyjąłem. Swoją drogą, to cholernie ci zazdroszczę. Dostałeś całkiem zgrabne zwierzaczki do obserwacji, Christian. Odbiór.
- Po dwóch tygodniach w waszym towarzystwie nawet sluggi wydają mi się atrakcyjne – zachichotał Christian. – Odbiór.
-No to na co czekasz? Startuj do nich! Masz spore szanse. Kontakt za dwie godziny. Bez odbioru.
Obserwator odłożył radio i znów sięgnął po lornetkę. Ale nawet bez niej zauważyłby, że strzygonie są przestraszone. Zbiły się w ciasną grupę i syczały jak koty. Najwyraźniej wypatrywały czegoś poza linią drzew, tam gdzie nie docierało światło księżyca.
Christian włączył ryb noktowizyjny i zlustrował las ostrożnie, metr po metrze. Nagle wstrzymał oddech. Ciemny, wężowaty kształt miękko prześlizgiwał się między drzewami. Obserwator nie odważył się nawet drgnąć, by nie spłoszyć wiwerny. Dziękował Wielkiej Matce, że pozwoliła mu ujrzeć tak rzadkie stworzenie.
Strzygonie rzuciły się do panicznej ucieczki gdy wiwern wyskoczył spomiędzy pni. Bez trudu dogonił młodego strzygonia i powalił go na ziemię. Zaczął pożerać go łapczywie. Atak nie trwał dłużej niż pięć sekund. Christian mimowolnie musnął kolbę potężnego rewolweru. Zastanawiał się, czy zdążyłby wystrzelić zanim wiwern dostałby się na ambonę. Uznał, że raczej nie, a nawet gdyby, to istniała możliwość, że pocisk .500 nie zrobiłby wrażenia na jaszczurze.
Po niebie, niczym pękaty żuk w otoczeniu kilku jaskółek, przeleciał bombowiec w asyście pięciu myśliwców. Kierował się na zachód.
Spłoszony hukiem silników wiwern złapał resztki strzygonia i umknął w las. Christian zaklął. Czemu muszą latać akurat tędy? – pomyślał. – To rezerwat, do cholery, czy nie?
Samoloty kierowały się nad terytorium Ground Zero z małym prezencikiem dla mieszkańców. Groundanie zaczynali się buntować przeciwko władzy Ligi i trzeba im było wyprostować światopogląd. A nic nie pomagało na krzywe myśli jak dwieście ślicznych bombek.
Pilot zerknął na ekran komputera nawigacyjnego i dał sygnał bombardierowi. Osiągną cel za dziesięć minut. Widział już światła ognisk i nielicznych lamp elektrycznych, oznaczające miasto Groundian. Przekazał rozkazy skrzydłowym.
Najpierw oni zmiękczą teren działami zapalającymi, a dopiero potem dokonają zrzutu. Piloci przyjęli informacje i zwiększyli ciąg silników, szybko wyprzedzając bombowiec. Rozpoczęło się odliczanie.
Myśliwce nadleciały nad miasto. Skierowały się ostro w dół.
- Fire at will – padł krótki rozkaz. Pilotom tylko w to graj. Przemknęli nad chatami lotem ślizgowym, ziejąc płomieniami z dysz potężnych miotaczy ognia. Widzieli ludzi uciekających w popłochu. Nie przejęli się tym zbytnio. To byli tylko Groundanie. Oni pochodzili z Centrum – stolicy Ligi. Poderwali nosy maszyn ostro w górę i wykonali pętlę, po czym powtórzyli swój niszczycielski przelot. Zawrócili i ustawili się po bokach bombowca.
Pierwsze chaty pojawiły się pod brzuchem samolotu. Pilot policzył do trzech i dał znak bombardierowi. Dwieście bomb zapalających pomknęło w dół zgrabnym łańcuszkiem. Tym razem obyło się bez nawrotu.
Te domy, które uniknęły płomieni myśliwców momentalnie zajęły się ogniem. Pożar zaczął ogarniać całe miasto. Ludzie uciekali z niego jak szczury z tonącego okrętu. Nie zabierali ze sobą niczego. Bo niczego nie mieli, oprócz swojego życia. Dykta, podstawowy materiał budulcowy Groundian paliła się momentalnie. Zwłaszcza pod wpływem napalmu pod wysokim ciśnieniem.
- Grzesznicy i święci żyją pod tym samym słońcem – zanucił pilot bombowca. – Wracamy. Cel osiągnięty – podał przez radio.
Samoloty wykonały jednoczesny zwrot, jak stado ptaków i odleciały do bazy, a łuna oświetlała im drogę.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
Chanon The Master Vampire of Malkavian
Dołączył: 23 Lis 2006 Posty: 1007 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Nowego Nowego Yorku
|
Wysłany: Wto 12:46, 27 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Safi, nie wiem o co w tym chodzi. To tak jakbym wyrwał kawałek kartki z ksiązki, przeczytał i miał na podstawie fragmentu wiedzieć o czym jest cała książka.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
Akiria Czarna pani
Dołączył: 22 Paź 2006 Posty: 1151 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z lasu cienia
|
Wysłany: Wto 21:29, 27 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
No...ja też się nie łapię
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subTrail/images/spacer.gif) |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|