Autor Wiadomość
Safari Paranoja
PostWysłany: Czw 11:44, 25 Sty 2007    Temat postu:

A ten z Zoo pasuej do mojego opowiadania ,,W drodze do". No prawie Jezyk.
Chanon The Master
PostWysłany: Pią 18:12, 01 Gru 2006    Temat postu:

Ja też je też!!!
Safari Paranoja
PostWysłany: Wto 8:47, 28 Lis 2006    Temat postu:

Ja kcem występować, ja kcem!!!!
Sellyne
PostWysłany: Śro 21:44, 15 Lis 2006    Temat postu:

ROZDZIAŁ 2
Omega?


- MAMA! - wrzasnęła Dena, niemalże ogłuszając ciocię.
- Uoouuuoooł... - jędnęła, łapiąc się za głowę Sellyne.
Lwice przyciągnęły sporą antylopę gnu. Sellyne i Dena zeszły i spojrzały na jedzenie. Selly zaczęła marzyć o jedzeniu... Jej żołądek domagał się czegoś wspaniałego w dużej porcji. Nigdy jej, ani innym lwom, nie przeszkadzało to, że po części jedzenie pachniało śmiercią*. W sumie, i tak mocniejszy był zapach świerzutkiego mięska. To było cudowne.
Ucztę rozpoczęła Vikka, nie dopuszczała z początku nikogo do jedzenie, prócz córki. Z czasem inne lwice również rozpoczęły jedzenie. Niestety, albo Selly się wydawało albo naprawdę była najmniej dopuszczana do jedzenia. Najmniej sobie zasłużyła... Kiedy lwice się najadły, Sellyne została całkowicie dopuszczona do posiłku, a jeszcze wiele go zostało. Niestety, ta chwila radości nie trwała długo. Kieł i Simba przyszli i odgonili lwice. Należało im się coś za pilnowanie stada. Smutna Selly nie najadła się, ale przynajmniej z głodu nie umrze.
Słońce zaczęło zachodzić. Dzień minął, jak każdy inny - spokojnie. Sellyne zwykle miała zwyczaj spać obok przywódczyni, jednak widząc swoje miejsce zajęte przez siostrę, Selly ogarnęła zdziwienie i ledwo wyczuwalny gniew.
- Akiria?... To moje miejsce - poskarżyła się.
Akiria podniosła głowę i spojrzała na Selly.
- Teraz moje, Vikka mi pozwoliła. Ponoć Ty masz spać przy wejściu. Tak mówiła.
"Przy wejściu? - pomyślała Selly. - Tam przecież śpią ci... ci najgorsi..."
Zachwiała się i o mały włos nie upadła. Chrząknęła cichutko. Może Anthina miała rację?
Wtem ogarnął ją niewytłumaczalny gniew. Nie wiedziała, skąd przybył, ale z jakiegoś równie niewtłumaczalnego powodu, zagnieździł się w jej sercu i powoli wzrastał. Dało się wyczuć niepokojącą atmosferę... Akiria rozglądnęła się niepewnie. Wiedziała dobrze o nadpobudliwości jej siostry, ale przecież nigdy by jej nic nie zrobiła. Były siostrami.
Sellyne mrugnęła parę razy, powstrzymując łzy i spojrzała gniewnie na Akirię, jakby to była jej wina. Sellyne warknęła cicho, a Akiria się poderwała, gotowa do obrony.
- Selly?! - szepnęła z nutką przerażenia w głosie lwica.
Ale... Selly... przestała już być sobą i rzuciła się na siostrę, dobierając się do jej szyi. W pierwszej chwili Akiria przeraziła się, ale przecież nie była bez szans i wkrótce role się odmieniły. Lwice zaczęły ze sobą walczyć, aż w końcu walkę przerwała Vikka.
- DOSYĆ TEGO! - wrzasnęła. - Co wy robicie?! CO TU SIĘ DZIAŁO?!
Lwy pospiesznie wskazały na Sellyne i zaczęły się przekrzykiwać nawzajem. Do głosu został w końcu dopuszczony Simba. Selly za karę spała na dworze. "I bardzo dobrze - pomyślała. - Zdala od tych głąbów". Jednak po chwili zasmuciła się i spuściła łeb. Usiadła na zewnątrz i zaczęła lizać swe rany. Kichnęła. Wkrótce potem zasnęła...
- Ale na pewno? - dopytywała się siostry, następnego dnia.
- Tak, tak, nic mi nie jest - uśmiechnęła się Akiria, ale na to jej siostra jedynie spuściła łeb i poszła na polanę. Nie chciała dzisiaj polować w grupie. Zaczęła się podkradać do stada gazel, ale one wnet uciekły. Za drugim, trzecim i czwartym razem - to samo. Wyczerpana usiadła na kamieniu i westchnęła. Inni też polowali... Z powodzeniem. Jednak Sellyne nigdy co do tego nie miała szczęścia. Czasem chciała być taką Anthiną - ona umiała polować i radziła sobie świetnie sama. Selly by pewnie nie wytrzymała w samotności... Dlaczego jej życie było takie... No, takie.
Wróciła na skałę dopiero późnym wieczorem. Jakoś nie kręciło jej spoglądanie na gwiazdy, jednak tym razem...
Usiadła na samym czubku skały i dokładnie przez całą noc patrzyła w niebo... Aż do pewnego momentu, w którym coś jej przeszkodziło...

* ponoć zwierzęta mają lepszy węch Mruga

PS: AKIRIA! To wcale nie zmienia mojego stosunku do Ciebie ;* Pamiętaj, opisuję tu osobną historię, ale kogoś musiałam po prostu podrzucić ''''
Sellyne
PostWysłany: Pon 18:14, 23 Paź 2006    Temat postu:

Trzeba wierzyć we własne możliwości, Vikka
Uru
PostWysłany: Pon 17:44, 23 Paź 2006    Temat postu:

Baaardzo fajne Selly
Vikka
PostWysłany: Pon 16:09, 23 Paź 2006    Temat postu:

Super, ja bym tego w życiu lepiej nie napisała Wesoly
Sellyne
PostWysłany: Pon 14:26, 23 Paź 2006    Temat postu:

ROZDZIAŁ 1
Opowieść o Władcach


Sellyne wstała bardzo wcześnie. Na dworze dało się czuć jeszcze mróz poranka, który szypał pyszczek. Sellyne czekała na dworze niespodzianka. Nie wstała najwcześniej, jak jej się zdawało. Na skalce, obok wodopoju dostrzegła dość niewyraźne rysy znajomej lwiczki. Ciemna postać, ułożona na kamieniu, obserwująca z oddali, co dzieje się na sawannie. Kiedy Sellyne podeszła bliżej wyraźnie dostrzegła kropki pod okiem.
- Witaj Dotty - powitała w końcu siostrę, która w pierwszej chwili nie zareagowała. Dopiero później, zapatrzona w dal, zorientowała się, że nie jest już sama.
- Cześć - przywitała się również. - Jak się spało?
- Dziękuję, dobrze. A tobie? Co tak wcześnie wstałaś?
- A tak jakoś.
Ich rozmowa zawsze tak wyglądała i dopóki nie obudziły się inne lwice, obserwowały sawannę.
Pomijając kolejność wstawania naszych śpiochów, lwice wkrótce wyruszyły na polowanie.
- Y... zostań tu - poleciła Vikka, tłumacząc jeszcze, że powinna popilnować Deny.
Sellyne usiadła, urażona nieco. Dobrze wiedziała, że to dlaytego, że nie umie polować. Wlazła na skałę i zaczęła obserwować, polującą na jakiegoś motyla Denę. "Jest lepsza ode mnie" - pomyślała Sellyne zazdrośnie. Zresztą, co ją to obchodziło.
Obserwując równinę, Selly coraz bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że jej powolne myślenie na temat ślimaka, sunącego po kamieniu i zostawiającego po sobie lepką maź, jest w stu procentach spowodowane upałem panującym na dworze. Należałoby też zwrócić uwagę na to, iż ślimak zdołał już dawno zejść z kamienia, a śluz - zniknąć. "Ouu..." - zdołała pomyśleć lwiczka, odczuwając pulsujący ból w okolicach skroni. Uznała, że lepiej będzie, jeśli pójdzie zdrzemnąć się do jaskini. Idąc niepewnym krokiem w stronę miejsca spoczynku, nagle upadła pod czyimś ciężarem. Owe... ciało... wraz z nią przetoczyło się i zatrzymało kilka metrów dalej, przygniatając ją łapami do ziemi. "Koniec - pomyślała Sellyne. - Tak właśnie wygląda koniec... Zauważono mnie! Teraz mnie zabiją... Bosko... Mamusiu, już idę! Poczekaj na mnie". Już była gotowa na śmiertelny cios i zamknęła oczy z przestrachu. Już zaraz... Tak, już po niej... Czy żyło jej się szczęśliwie? Nie... Nie pamięta, teraz wszystko uciekło z jej głowy przez jakąś niewidoczną dziurę...
Otworzyła jedno oko. Potem drugie.
- A... Anthina? - jęknęła niezrozumiale Sellyne.
Oto stała nad nią... a właściwie na niej, znajoma lamparcica, większa i cięższa od niej [uwaga autora: wybacz Anth, ale uchodzę za drobną osobę ^_^] oraz stanowczo silniejsza. Po chwili jednak (a chwilę tą poświęciły rozmowie, składającej się z słów "złaź ze mnie, proszę") Anthina zlazła z Sellyne.
- Nie z innymi? - rzuciła na wstępie Anth, a za nim lwica załapała, o co chodzi minęło parę minut.
- Co?... A.. Tak... Tfu! Nie. Znaczy... Wiesz, że kiepsko poluję, a i tak coś zjem... Mam nadzieję.
- A nie obawiasz się, że staniesz się omegą?... - W głosie Anthiny dało się wyczuć nutkę niepewności.
- Omegą? Daj spokój... Vikka traktuje wszystkich na równi! Tak mi się przynajmniej zdaje. Zresztą... Jestem dobra w paru innych rzeczach.
- Gadaniu z krukami? - zaśmiała się lamparcica.
- Nie mam nastroju na żarty - lwica odparła ponuro i ruszyła w stronę jaskini. Zdała sobie sprawę, że głupio zareagowała i że powinna przeprosić Anthinę, ale była... zbyt zmęczona upałem. Spojrzała się za siebie i uśmiechnęła, mimo wszystko do koleżanki. Tamta również odpowiedziała uśmiechem i ruszyła przed siebie, najpewniej na polowanie.
Znalazłszy się w grocie, Sellyne miała wrażenie, że jest tu dość pusto. Na jakimś wystającym kamieniu siedział Anorw, połykając coś w swoim - jak to Selly nazywała - "ptasim stylu", czyli "głowa do góry i dziób w ruch!"
Poza Anorwem, po podłożu kręciła się jakaś mysz. Jednym zgrabnym ruchem ręki lwica mogłaby zgnieść mysz i pożreć ją, delektując się nawet przez godzinę. To właśnie uczyniła, z tym że skutkiem było nadzianie łapy na jakiś kamień, a nie złapanie myszy, która zdołała prędko uciec.
Lwica zawarczała, przez co Anorw odleciał. Widać nie chciał się narazić na jakieś niebezpieczeństwo, z powodu złego humoru Sellyne.
- NAWET TY, POTWORNY KRUKU?! - zawarczała jeszcze głośniej. Jej ryk odbił się echem od ścian jaskini. Selly upadła na podłogę zmęczona i spuściła łeb. Ciężko jej było pogodzić się z tym wszystkim. Zawsze ona coś robiła źle. Zdawało jej się, że się chwilę zdrzemnęła... Kiedy wstała spojrzała na ścianę jaskini. Od zawsze widniały na niej jakieś znaki. Dena stała i przypatrywała się nim, następnie podeszła do Sellyne i zarządała wyjaśnienia, o co chodzi z tymi znakami.
- Mamuniu... Opowiadałam ci to miliardy mialiardów razy! - narzekała Selly. Ale miękkie serduszko cioci i bujna wyobraźnia rozkazały jej opowiedzieć siostrzenicy jakąś opowieść...

- Być może znasz już tą historię... Działo się to wiele, wiele lat temu, kiedy Twoich babć i dziadków jeszcze na świecie nie było... No, może dopiero się rodzili...
- A ty byłaś na świecie?
- Wyglądam aż tak staro? Oczywiście, że nie... Hehe... W każdym bądź razie, na tych ziemiach panował król zwany... Poczekaj momencik muszę odczytać te runy [uwaga autora: czytaj "muszę się namyśleć zanim wleję Ci do głowy jakieś kolejne bzdury" xP]... Zwany I.. tukan... iuszem...
- Itukaniuszem? Bo był geniuszem i wyglądał jak tukan?
- E... Możliwe, nie ma tutaj wyraźnie napisanego. Ale był bardzo mądry, fakt. Jego partnerka była najpiękniejszą lwiczką na świecie...
- Mama mówiła, że to ja jestem najpiękniejszą lwiczką na świecie...
- NO DOBRZE! BYŁA PRAWIE NAJPIĘKNIEJSZĄ LWICZKĄ NA ŚWIECIE!... Uf, natomiast jego dzieci były utalentowane. Jedno (jedyna w rodzeństwie lwiczka) umiało wdrapywać się na drzewa i robić fikołki, drugie odziedziczyło po ojcu wiedzę, a trzecie umiało doskonale polować. Żyli w niewielkim rodzinnym stadzie, ale mimo wszystko było ono bardzo zgrane i silne. A przynajmniej tak się wydawało... do czasu przyjazdu nieodkrytej dotąd przez nich rasy...
- Hien? Karakali? Szakali?!
- Ludzi.
- O...
- Kiedy ludzie przyjechali, trójka rodzeństwa była już wystarczająco duża do samodzielnego życia. W związku z tym nikczemni ludzie porwali maluchy!
- I co się potem stało? Stawiały się, prawda? Walczyły!
- Nie, Dena, nie walczyły. Nie miały szans z bronią ludzi.
- Ale co z nimi zrobili?
- Pierwszego wysłali do cyrku. Tam mógł fikać i rozrabiać ile tylko chciał. Drugiego wysłali do zoo. Spotkał tam wiele innych zwierząt, z którymi mógł się dzielić swoją wiedzą. Trzeci też miał trafić do zoo, ale był tak dziki, że został uśpiony. Itukaniusz był zrozpaczony, jednak parę lat później, kiedy ludzie osiedlili się niedaleko jego terenów i kiedy Itukaniuszowi przyszło już umrzeć... Zobaczył dziwną rzecz. Papier... Ale jakiś dziwny. Biały w czarne znaki. Nigdy nie dowiedział się, co tam było napisane, gdyż nie umiał czytać. Dlatego, kazał wyryć tutaj podobne znaki, ale nie przypominały one ani trochę liter, no, może tylko niektóre. Ostatni rozkaz Itukaniusza był dość nietypowy. Król chciał, by lwy spędzały jak najwięcej czasu obok ludzi, by móc nauczyć się czytać i pisać. Po dwustu latach wreszcie odkryto znaczenie tego szyfru. W gazecie... bo była to gazeta... mówiono o trzech niesamowitych lwach, które podbiły serca ludzi na całym świecie. O najdzikszym lwie, o najśmieszniejszym lwie i o najmądrzejszym lwie. Byli to właśnie synowie Itukaniusza....
- O... Mam tylko parę pytań.
- Hm?
- Czy to oznacza, że moja babcia ma dwieście lat? Bo tak by wynikało z tej historii. Ponadto mama mówiła, że dwieście lat temu ludzie byli tak głupi, że o druku nie mieli pojęcia, więc skąd się znalazła gazeta? I... w końcu to było trzech synów, czy dwóch synów i jedna córka?
- ... wiesz co, Dena? Lepiej pójdź już spać.
Teansi
PostWysłany: Pon 12:55, 23 Paź 2006    Temat postu:

Dawaj dalej Selly!
Uru
PostWysłany: Nie 13:54, 22 Paź 2006    Temat postu:

Nom Selly pisz dalej czekam z niecierpliwością x]
Sellyne
PostWysłany: Nie 13:53, 22 Paź 2006    Temat postu:

Dzięki Anth Wesoly Wiem, te literówki często mi się zdarzają, ale ogółem staram się dbać o poprawny tekst Wesoly
Vikka
PostWysłany: Nie 9:51, 22 Paź 2006    Temat postu:

Chyba dobra z polaka jesteś Anth
Anthina
PostWysłany: Nie 9:49, 22 Paź 2006    Temat postu:

Na razie tekst ciekawy, parę literówek, akcja czasem dzieje się za szybko, mogłabyś też robić jakieś szersze opisy. No ale mam nadzieje, że w kolejnych częściach unikniesz tych paru błędów a na pewno każdy będzie z chęcią czytał Twoje opowiadania… (skoro teraz już Cię tak chwalą x>) Podsumowując, bardzo fajnie się czyta i… i czekam na c.d.
Vikka
PostWysłany: Nie 9:31, 22 Paź 2006    Temat postu:

No kiedy ta następna część? Jezyk
Uru
PostWysłany: Czw 15:54, 19 Paź 2006    Temat postu:

Niooo great x] Ni mogę się doczeeeekać x]
Sellyne
PostWysłany: Czw 13:11, 19 Paź 2006    Temat postu:

ołkej, już pewnie za niedługo nowy odcinek (oczywiście wliczam wszystkie siostry i brata Jezyk)
Shatani
PostWysłany: Czw 7:14, 19 Paź 2006    Temat postu:

A mnie wciśniesz?? Wesoly
Uru
PostWysłany: Śro 18:40, 18 Paź 2006    Temat postu:

Dzięki siostla x]
Sellyne
PostWysłany: Śro 17:10, 18 Paź 2006    Temat postu:

Jasne, siostry zawsze WesolyWesoly
Uru
PostWysłany: Śro 15:23, 18 Paź 2006    Temat postu:

Nio to wciśniesz mnie ciooo?
*very słit oczka* x]

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group